Jesteś tutaj: Strona główna | Nowa Zelandia Artykuły | Nowa Zelandia Turystyka | Skąd się wziął greenstone?

Skąd się wziął greenstone?

Nowa Zelandia zdjęcie: Skąd się wziął greenstone?

fot. * Agnieszka

Tydzień temu pisałam o Nelson, a dokładniej o Boulder Bank. Ale ponieważ konkurs dobiega końca (czyli obawiam się, że i moja motywacja nieco osiądzie na laurach), czas na kilka opowieści o Wyspie Południowej oczami Maorysów. Miałam to szczęście, że naczytałam się tych ich legend jeszcze zanim trafiłam do południowego „slice of heaven”. Wierzcie mi, inaczej się wtedy spogląda na krajobraz...

Test zwyciężyl w XII etapie I Konkursu Redakcyjnego w kategorii "najwięcej lubiących to!" z wynikiem 118 głosów. Gratulacje.

Dla Maorysów bardzo ważna jest przynależność do iwi – plemienia. Język, szczególy legend, imiona miejsc, a nawet interpretacja historii różnią się od siebie w zależności od tego, kto akurat chce się z nami wiedzą plemienną podzielić.
 
Według plemienia Waitaha, pierwszym Maorysem (a przy okazji ich przodkiem) w Aoteroa był niejaki Rākaihautū, który swoim canoe zwanym Urueo dopłynął do dzisiejszego Nelson, czyli Whakatū. Według podań, to właśnie jemu zawdzięczamy przepiękne jeziora w środkowej części wyspy południowej. Podbno wyżłobił je za pomocą długiego kija kō i dlatego nazywane są Kā Puna-karikari-a-Rākaihautū (żródła wody otwarte przez Rākaihautū ). W końcu osiedlił się na Peninsula, a jego kij zamienił się z czasem w Tuhiraki – masyw górski nad zatoką Akaroa. Rākaihautū i jego synowi Rokohuia zawdzięczamy zresztą wiele nazw, które do dziś funkcjonują na południowej wyspie. Ot, choćby klify nieopodal Kaikōrua znane są dla miejscowych jako Ka Whatakai-a-Rokohouia (schowek na jedzenie Rokohuia), bo właśnie na nich młodzian znajdował najczęściej jaja mew.


Ngāhue to natomiast przodek plemienia Arawa. Podobno podróżował w głąb wyspy południowej i przez przypadek w rzece Arahura natknął się na pounamu, czyli greenstone. Na ten cenny kamień czasem mówi się Te Ika-a-Ngāhue (ryba Ngāhue) na pamiątkę sposobu, w jaki podróżnik wyłowił go z wody. Warto też wiedzieć, że Maorysi opanowali wyspę południową na długo przed przybyciem Europejczyków. Ba, zdążyli nawet spenetrować Alpy i wyznaczyć szlaki zielonego kamienia, którymi transportowali cenny materiał, by sprzedać go plemieniom z wyspy północnej. Szlaki te prowadziły przez miejsca, które dziś znamy jako szlaki Heaphy Wangapeka, rzeki: Kawatiri (Buller), Māwhera, Īnangahua, Maruia (w Lewis Pass), Noti Taramakau (Harper Pass), Ōtira–Waimakariri (Arthur’s Pass), a także przesmyki: Amuri, Hope, Harman, Whitcombe i Tiori-pātea (Haast). Wiele było też szlaków w okolicach dzisiejszego Queenstown, w tym tak znane jak szlaki Milford czy Routeburn.


Nazwy miejsc czy postaci różnią się w zależności od plemienia. Nie do końca bowiem istnieje „oficjalny” język maoryski (lub maorski – choć można znaleźć „gówny nurt”) – po prostu ich mowę zaczęli spisywać i „kodyfikować” dopiero przybysze z Europy. Maorysi mieli na głowie większe problemy i ciekawsze zajęcia niż wymyślanie pisma i zasad gramatycznych. Choć niektórzy twierdzą, że całą swoją historię zawarli w rzeźbach – nie tylko tych w drewnie, ale i w kamieniu. Inni natomiast mówią, że historia Maorysów i Nowej Zelandii jest tak spójna, że wydarzenia i postaci zapisane są w drzewach, skałach, jeziorach i potokach. Polecam więc wczytanie się w tę historię. Spisaną bądź zachowaną. I jeszcze jedno: popuśćcie wodze fantazji. Wtedy może nawet greenstone dla Was zaśpiewa.


P.S. A poza tym warto przywieźć sobie choćby i mały wisiorek z zielonego kamienia. Podobno działa uzdrawiająco i do tego pięknie wygląda.

Podziel się ze znajomymi

Słowa kluczowe dot. tej treści:
Maori, legenda, greenstone, jeziora, ko

Komentarze

Dodaj komentarz
  1. hubetek 2010-11-16 o 12:59

    Z tego co wiem zielonego kamienia nie mozna kupic dla siebie bo szczescia tak naprawde nie mozna kupic. Kamien ten powinno sie dostac od kogos w ramach wdziecznosci szacunku prezentu itp :) Tak jak i z rzezbieniem w kosci kosc to czesc ciala poprzez dlugie rzezbienie wklada sie w nia czesc siebie. Potem sie nosci dlugo na szyji blisko serca by podarowac czastke siebie komus kto na to zasluzyl :) Popwiadal mi to pewnien zwariowany maoryz z Rotorua gdzie rzezbilem swoj kawaleczek kosci. Na ile to prawda hymmm nawet nie bede sie zastanawial :)

Dodaj komentarz

Masz konto na NaszaNowaZelandia.pl? Zaloguj się zanim dodasz komentarz, nie będziesz przez to Aninimem.
Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się. Trwa to 10 sek.