Jesteś tutaj: Strona główna | Nowa Zelandia Relacje | Cz. 9 - Drzewa które znają losy Świata i najstarszy, kamienny dom w Nowej Zelandii

Cz. 9 - Drzewa które znają losy Świata i najstarszy, kamienny dom w Nowej Zelandii

Nowa Zelandia zdjęcie: Cz. 9 - Drzewa które znają losy Świata i najstarszy, kamienny dom w Nowej Zelandii

Zdjęcie Waipoua Forest fot. * Redakcja

Można zadać sobie pytanie: Gdzie była Polska 1000 lat temu? W czasach kiedy nasza państwowość dopiero się tworzyła rosły już drzewa Kauri, które rosną do dnia dzisiejszego. Gdyby rosły w Polsce w swoich słojach miałyby zapisaną całą historie naszego kraju. Wiele nadal rosnących i mających się bardzo okazów ma ponad 1100 lat a najstarsze, Tāne Mahuta czyli "Bóg lasu" może mieć między 1250 a 2500 lat.

Z najdłuższej plaży Nowej Zelandii udajemy się na południe zachodnim wybrzeżem w stronę Waipoua Forest, miejsca gdzie spotkamy się oko w oko z najstarszymi drzewami jakie kiedykolwiek widzieliśmy. Natkniemy sie również na ciekawskiego posoma, który wyglądał na bardzo zaskoczonego spotkaniem z nami. Natomiast my będziemy bardzo zaskoczeni spotkaniem z człowiekiem, który opowieści doprowadziły do tego iż zamiast spać wygodnie w namiocie noc spędziliśmy w aucie.

Z Ninety Miles Beach wyjechaliśmy popołudniu, do lasu mięliśmy około 2 godzin jazdy główna drogą. Dla zapewniania sobie pięknych widoków wybraliśmy jednak drogi lokalne, mniej uczęszczane jak to zresztą robiliśmy już do końca wyjazdu. Pojechaliśmy przez Kohukohu, z którego mieliśmy przeprawę promem do Rawene a stamtąd już bezpośrednio do Waipoua Forest. Wszystko się jednak przeciągnęło w czasie gdyż trzeba było czekać na prom, następnie przeprawa i dopiero dalsza jazda. Kiedy ruszyliśmy z Rawene było już prawie ciemnio a droga na camping był ciężka ze względu na ciemności i padający rzęsisty deszcz. Dojeżdżając do campingu znaki zaczęły nas informować, iż znaleźliśmy się w lesie kauri. Znaki do „trzech sióstr” i zjazd na camping prowadziły nas w głąb ciemnego lasu.

Cóż za rozczarowanie po zobaczeniu campingu. W 2007 było on raczej do remontu czego się nie spodziewaliśmy. Wyglądał raczej jak jeden z tych znanych nam rozpadających się campingów post-komunistycznych, o którym wszyscy zapomnieli. Rozpadające się domki, zaniedbane otoczenie. Na szczęście kuchnia w porównaniu do reszty infrastruktury wyglądała całkiem dobrze. Przywitał nas tam jedyny mieszkaniec tego zapomnianego przez DOC campingu, tubylec którego imienia nawet nie pamiętam. Powitał nas fifką i uśmiechem od ucha do ucha. Zdawał się być niegroźny. Poszliśmy rozbić namiot chociaż nowy nieznajomy proponował aby jak on zająć sobie któryś z domków bo stoją puste a drzwi pootwierane. Woleliśmy jednak namiot. Następnie  kolacja i długie pogaduchy na ganku z nowym kolegą. Opowiedział nam swoją historie jak to zrezygnował z pracy na etacie i stał się poszukiwaczem gumy kauri. Guma kauri jest niczym innym jak żywicą drzew kauri a z niej „rzeźbi” się różne przedmioty. Najłatwiej znaleźć małe kawałki gumy. Te duże, rzadziej spotykane,  kilkusetgramowe są sporo warte a na wytworzonych z nich przedmiotach można sporo zarobić. Tym właśnie zajmował się nasz nieznajomy. Szukał i obrabiał gumę kauri a później sprzedawał do sklepów i butików. Co ciekawe znał Polskę i jej klejnot czyli bursztyn. W gumie kauri podobnie jak w bursztynie można znaleźć nie tylko pozostałości roślinne ale i małe owady. Tyle o gumie. Dowiedzieliśmy się sporo o historii regionu, stylu życia Nowozelandczyków a na koniec nastraszył Monikę historiami o żarłocznych posomach atakujących ludzi co było oczywiście bzdurą. W drodze do namiotu natknąłem się na ta "krwiożerczą" bestię. Miała jakieś 40cm wzrostu, gęste futro, przypominała coś w rodzaju spasionego lisa czy sporego kota z wyłupiastymi ślepiami. Kiedy oświetliłem potwora latarką jego oczy zaświeciły się jak żarówki. Światło paraliżuje posomy dlatego stają się ofiarami kolizji z pojazdami na nowozelandzkich drogach a następnie fast foodem dla okolicznego ptactwa. Posom był tak zahipnotyzowany światłem, że nie reagował na nic. Tupanie czy krzyk kompletnie nie robiły na nim wrażenia. Kiedy wyłączyłem latarkę momentalnie otrzeźwiał i pomknął błyskawicznie na drzewo. Świetnie się wspinają. Z tego też powodu zakładane są na drzewach metalowe obręcze aby zwierzaki nie mogły wejść wyżej gdyż ich przysmakami są jaja oraz młode ptaki. O poranku szybki prysznic w zdezelowanej łazience, kawa i ucieczka z tego niezbyt przyjemnego obozowiska. Dzisiaj znalazłem informację na stronie DOC, że camping został przejęty przez Te Iwi O Te Roroa. Na ich stronie wygląda na wyremontowany więc obecnie wszystko powinno być już w porządku. Po kawie czas na przyjrzenie się tym niesamowitym drzewom które nas tu ściągnęły. Do "trzech sióstr" czyli trzech drzew kauri rosnących praktycznie jedno na drugim wiedzie ścieżka dydaktyczna, na której dowiecie się wszystkiego o tym prastarym lesie łącznie z informacjami o wieku wybranych okazów.  

Kolejne atrakcje związane z żywymi gigantami znaleźliśmy w Muzeum Kauri położonym w niewielkiej miejscowości Matakohe, do której dotarliśmy jadąc na południe. Można tam znaleźć wiele wyrobów z drewna kauri. Do ich wytworzenia nie używa się świeżego drewna lecz świetnie zachowane, wydobyte z ziemi. Żywe drzewa są pod ścisłą ochroną. Potężne bale kauri wykopywane są z ziemi, oczyszczane i obrabiane. Wyroby z tego drewna mogą mieć teoretycznie ponad 1000 lat! Macie taki antyk w domu? My mamy. Kupiliśmy piękny album do zdjęć z drewnianą okładką. Album a dokładniej jego drewniana okładka ma certyfikat muzealny z informacją z jakiego drewna została wytworzona. W muzeum największa atrakcja jest klatka schodowa wykonana z olbrzymiego pnia. 

W tej samej miejscowości znajdziecie również najstarszy kamienny dom w Nowej Zelandii.
Po tych  wszystkich drewnianych atrakcjach ruszyliśmy dalej na południe w stronę Auckland aby wymienić osobowy samochód na campervana, który będzie nam służył podczas pozostałych tygodni w Nowej Zelandii.

 


Słowa kluczowe dot. tej treści:
nowa zelandia relacja kauri trees drzewa muzeum waipoura forest trzy siostry three sisters camping campsite

Komentarze

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Masz konto na NaszaNowaZelandia.pl? Zaloguj się zanim dodasz komentarz, nie będziesz przez to Aninimem.
Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się. Trwa to 10 sek.